Michał i przyjaciele
w ten sposób najlepiej można określić sesję plenerową Michała. Kiedy zadzwonił do mnie z pytaniem o wolny termin, dodał że chciałby aby na zdjęciach uwiecznić również jego dwóch kompanów. Naturalnie chodziło o jego dwa łagodne pieski, z którymi praktycznie się nie rozstaje. Lula (Labrador retriever) oraz Malina (Jack Russell terrier). Mimo iż większość zdjęć ma poważniejszy, biznesowy look, to jednak cała sesja przebiegła w humorze. Dzięki kompanom Michała dodatkowo zwracaliśmy na siebie uwagę nawet zagranicznych turystów. Zapewne napstrykali więcej zdjęć niż ja… 🙂
Katowice o tej porze, na terenie Muzeum Śląskiego tętniły życiem, jednak nam udało się znaleźć miejsca wolne od przechodniów. Czasem musieliśmy poczekać trochę dłużej na wolny spot jednak nam wystarczyło tylko parę sekund i szybko wędrowaliśmy do innego miejsca. Jeśli chodzi znowuż o moich kompanów, to standardowo towarzyszył mi pełnoklatkowy Sony A7II, do którego naprzemiennie używałem obiektywów stałoogniskowych Sony FE85 1.8 oraz Sigma 35 f 1.4, która z każdym kolejnym użytkowaniem zaskakuje mnie coraz bardziej na plus. Te dwa obiektywy to według mnie „must have” na reportaż ślubny. Najlepiej gdy są one zamocowane na dwóch oddzielnych body. Ale to oczywiście moje skromne zdanie – fotografa, który lubi latać ze „stałkami” i dlatego zoom musi mieć w nogach 🙂
Na wszelki wypadek na sesję zabraliśmy też blendę oraz lampę Stroboss 60 evo od Quadralite, którego wraz z parasolkosoftboxem używałem podczas sesji z Pawłem. Jedno ze zdjęć z użyciem tego prostego mobilnego zestawu można zobaczyć tutaj oraz kilka w galerii. Na szczęście trafiliśmy na złotą godzinę, więc o światło nie musieliśmy się martwić. Nie było konieczności „dogaszania” słońca błyskiem, lub doświetlania cieni. Tymczasem, kilka kadrów z sesji zamieszczam poniżej.
A jeśli wy szukacie fotografia plenerowego, a może w waszym kalendarzu spraw do załatwienia pojawiło się już hasło: fotograf ślubny 😉 to również zapraszam do kontaktu